Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Jak mogła mu pozwolić? A raczej jak mogła go do tego zachęcać? Aż trudno uwierzyć, że posunęli się tak daleko. Victoria zapięła dżinsy i sięgnęła po miękki wełniany sweter. Gdyby Dylan się nie obudził... Och Boże! 58 R L T A teraz, po tym wszystkim, musi zdobyć się na odwagę i parząc Connorowi w oczy, zażądać, by już nigdy więcej jej nie dotykał. Obydwoje mają wobec Dylana obowiązki, które muszą sumiennie wypełniać. Nic nie może stanąć im na przeszkodzie. Zachowałaby się krańcowo nieodpowiedzialnie, gdyby dała się ponieść namiętności. Nie byłaby wcale lepsza od swoich rodziców. Zanim weszła do pokoju, przez moment jeszcze zbierała się w sobie. Mężczyzna, który pocałunkami doprowadził ją do szaleństwa, siedział na dywanie wśród porozrzucanych pieluch. Uśmiechnął się szeroko do Victorii. Kombinowałem, jak mu zmienić pieluchę. Oderwała oczy od jego torsu, z zażenowaniem przypominając sobie, jak przed chwilą go gładziła. Na szczęście już się ubrał. Gratuluję. Szukała słów, żeby mu powiedzieć, co przed chwilą postanowiła, ale Dylan akurat wyciągnął do niej ręce i zaczął płakać. Victoria podniosła go w ramionach, uważając, by przy tym nie dotknąć nogi Connora. Zgłodniał powiedziała. W lodówce jest przygotowana butelka. Możesz przynieść? Connor bez słowa poszedł do kuchni. Dylan stawał się coraz bardziej marudny. Victoria huśtała go na rękach, potem zaczęła nucić. Na widok butelki, którą przyniósł Connor, chłopiec zaniósł się głośnym płaczem. Poczekaj, Dyl. Odkręciła plastikową nakrętkę i założyła smoczek, po czym usiadła na miękkich poduszkach kanapy i umieściła dziecko w zagłębieniu ramienia. No już, proszę... Przystawiła mu smoczek do buzi. Podjęła refren Big Rock Candy Mountain, ale nagle urwała, 59 R L T uświadamiając sobie, że Connor ją obserwuje. Nie przestawaj, proszę. Nie potrafię dobrze śpiewać powiedziała zmieszana jego badawczym spojrzeniem. Dla mnie to brzmiało doskonale, a co ważniejsze, Dylanowi się podoba. Popatrz, skarży się, że przestałaś. Victoria zerknęła na dziecko. Dylan wysunął język i rozpaczliwie poruszał ustami, jakby szykując się do wydania głośnego wrzasku. Nie tęskni za moim śpiewem, raczej brakuje mu smoczka. Włożyła mu smoczek do buzi, a malec zaczął go z zapałem ssać. I tak dziękuję za komplement. Nawet jeśli to bujda na resorach. Naprawdę nie było zle. Było jeszcze gorzej, ale niech to będzie nasza tajemnica, okej? Nasza tajemnica powtórzył, dziwnie jej się przyglądając. Victoria mocnej przytuliła Dylana. Cisza, która otaczała ich troje, zdawała się wibrować. Co się z nią dzieje, na Boga? Zaczęła nucić. Wszystko jedno, byle przerwać nieznośną ciszę. Zaintonowała Old MacDonald Had a Farm, i ku jej zaskoczeniu, Connor cicho jej zawtórował. Dylan wyssał resztki z butelki, opadły mu powieki. Pomyślałem... Co? Natychmiast wzmogła czujność. Dylan powinien tu zostać. Ogarnęła ją euforia. Dostała, co chciała. Teraz musi udowodnić Connorowi, że postąpił słusznie. Cieszę się, że przyznałeś mi rację. Jego zmrużone oczy wyglądały jak szparki czarnego lodu. Przyjacielska 60 R L T atmosfera prysła. Nie zmieniamy zasad ustanowionych w testamencie. Na razie Dylan zostanie z tobą, ale po miesiącu wrócimy do tematu. No nie, nie o to jej chodziło... Postanowiła jednak nie protestować. Miała przed sobą trochę czasu na przekonanie Connora, że Dylanowi będzie lepiej z nią. A jeśli chodzi o tę drugą sprawę... Cóż, zakomunikowanie mu, że jako opiekunowie dziecka muszą utrzymać wzajemne relacje na oficjalnej stopie, nie wydawało się teraz konieczne. Jak widać, Connor myśli wyłącznie o interesach. Nie wygląda na mężczyznę owładniętego pożądaniem. Zdusiła w sobie to niedorzeczne uczucie... Czyżby rozczarowania? Dylan cię potrzebuje odezwał się. Dobrze się nim opiekujesz. Wpatrywała się w niego zaskoczona. Nie należał do ludzi, którzy szafują pochwałami. Uniosła ją fala szczęścia. Koniec z obawami, czy nadaje się na matkę. Jednak zahamujesz rozwój swojej kariery dorzucił. W dodatku [ Pobierz całość w formacie PDF ] Darmowy hosting zapewnia PRV.PL |