Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i polio szkodzi im niewiele bardziej niż zwykłe przeziębienie. Chociaż przy
wysokiej gorączce występują też różne inne zagrożenia.
Jedząc omawiali sprawę drgawek gorączkowych i Callie poczuła się
irracjonalnie szczęśliwa. Zawsze tak to sobie wyobrażałam, pomyślała. I
wzdrygnęła się z powodu własnej głupoty. Wizja jej i Nicka, obojga w
okularach, trzezwo idących przez życie jak para nowoczesnych małżonków
Curie, była istotnie niewiarygodna.
- Coś śmiesznego? - zapytał.
Pokręciła głową i odwróciła twarz, by uniknąć jego spojrzenia. Nie ma co
udawać, że przyszłość układać się będzie jak w bajce, niezależnie od tego, jak
często Nick okaże się wobec niej łaskawy i jak bardzo ona pragnie wymazać z
pamięci dawne nieporozumienia.
Jeden fałszywy ruch, jedno spojrzenie czy dotknięcie zdradzające, iż Nick
wciąż ją pociąga, i onieśmieli go. Nick odwróci się i znowu wycofa do tej
swojej skorupy, stanie się zimny i wyniosły. Jeśli mają tu żyć i pracować w jako
takiej harmonii, musi panować nad sobą i - co jeszcze ważniejsze - rozproszyć
jego podejrzenia, które wiszą nad nim jak gradowa chmura.
- 40 -
S
R
ROZDZIAA CZWARTY
- ...tak więc zszyłem go najlepiej, jak umiałem. Mam nadzieję, że ten
potwór żyje. Nie chciałbym być obwiniany o to, że nie potrafiłem uratować
najlepszego byka rozpłodowego tego człowieka.
Głos Nicka dotarł do jej myśli. Zmrużyła oczy, usiłując domyśleć się
reszty tego, co mówił. Musi to mieć coś wspólnego z naglącym tonem
wypowiedzi Soltiego i nagłym odejściem Nicka od stołu.
- A infekcja? - spytała, doszedłszy do wniosku, że będzie to pytanie dosyć
bezpieczne.
- Zwierzę musi się z tym samo uporać. Nasz zapas medykamentów jest
ograniczony. Marnować taką ilość antybiotyków na jednego niewdzięcznego
jaka byłoby przesadą.
Jego beztroski uśmiech przekonał ją, że wreszcie się odprężył i jej
obecność nie wprawia go już w stan napięcia.
- A jaki jest plan na jutro? - zapytała, kryjąc ziewanie.
- Rano laboratorium i praca biurowa, bo miejscowi rzadko przychodzą po
poradę przed południem. Najpierw muszą się obrobić, a potem idą tutaj i
pojawiają się akurat wtedy, gdy zaczynam myśleć o obiedzie.
Znowu się uśmiechnął, ale Callie tym razem zachowała kamienną twarz.
- A skoro mowa o obiedzie, to jak jest z tymi posiłkami? Kiedy jadasz? I
czy nie powinnam pomóc w gotowaniu?
- I obrazić najlepszego kucharza w tych górach? Solti przygotowuje
herbatę i przynosi ją wraz z płatkami gdzieś koło szóstej. Potem robi solidne
drugie śniadanie - omlety i ryż - koło dziesiątej. Robi też placuszki - najlepsze
chapatti na północ od Indii. Można się nimi dopchać. Dziś je przespałaś.
- I jeśli zachowałam chociaż krztynę rozsądku, to będę też przesypiać
herbatę i płatki o szóstej! Chyba żartujesz! Przecież to moje wakacje!
- 41 -
S
R
- Robocze wakacje - przypomniał ze śmiechem. - Pójdziesz do łóżka i
zaśniesz przed dziesiątą wieczorem. Wierz mi, to łóżko może ci się wydawać
szczytem wygody w porównaniu z tymi, z jakimi miałaś do czynienia ostatnio,
ale po ośmiu godzinach z rozkoszą je opuścisz.
To było jak za dawnych czasów - śmiała się i żartowała z Nickiem. Lecz
mimo zmęczenia zdawała sobie sprawę, że nie może tego uznać za rzecz
normalną. Nie wolno jej ani na chwilę utracić czujności, dopóki nie zdoła go w
jakiś sposób przekonać, że chce pozostać dla niego jedynie dobrym
przyjacielem.
- A teraz najlepiej zaniosę cię do łóżka i obejrzę te twoje stopy.
Wstał i kiedy jego ręka otarła się o jej ramię, znowu zabłysły te wszystkie
ognie, których istnieniu usiłowała zaprzeczyć. I jest taka zmęczona! Czy zbyt
zmęczona, by z tym walczyć?
- Jakoś dokuśtykam - postanowiła, kiedy schylił się, by ją unieść. -
Zdrętwiały mi nogi, więc mały spacer dobrze im zrobi.
- Nie ma tu twojej laski. Wezmę cię pod rękę - powiedział chłodno,
cofając się o krok, kiedy z trudem wstała.
Szedł zbyt blisko, by mogła zachować spokój, ale nie dość blisko, by
stanowiło to rzeczywistą pomoc dla jej zbolałego ciała. Miała wzrok wbity w
ziemię. Nie chciała zdawać sobie sprawy z czarowności tego wieczoru. Nie
odważyła się nawet rzucić okiem na piękno gwiazd błyszczących jasno nad jej
głową. Gwiazdy i aksamitne niebo to coś dla kochanków.
Zaprowadził ją do sypialni. Spojrzała na drugą prymitywną konstrukcję
stojącą tak blisko jej łóżka i wszystko wewnątrz niej zadrżało.
Kochanków!
- Nie wiem, co by pomyślał o tym Howard! - powiedziała niespodzianie
dla samej siebie.
- Howard?
- 42 -
S
R
W jego głosie zabrzmiało zdziwienie, ale nie mógł być zdumiony bardziej
niż ona sama.
- Mój narzeczony - oświadczyła z mdlącą słodyczą. - Jest architektem w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.