Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Nie minęło pół minuty, kiedy podjechała lśniąca nowością kremowa warszawa i zabrała gościa lub pracownika PPPG OG 3 W-S. Tyleż ciekawość, co sentyment do gazowników kazały kapitanowi zmienić decyzję i miast ku Marszałkowskiej pójść w stronę ulicy Bagatela. Miał szczęście, bo drzwi za mężczyzną w prochowcu nie zamknęły się jeszcze. Zapukał więc energicznie w blachę pokrywającą szklane, eleganckie ongiś drzwi do kawiarni Niespodzianka. Blacha zadudniła nieprzyjemnie. Ponieważ nikt nie odpowiedział, kapitan ponowił sygnał, po czym wkroczył zdecydowanie do środka. Znalazł się w typowej powojennej poczekalni, z drzwiami odchodzącymi w trzy strony, zamkniętym teraz okienkiem z napisem KASA, ze spluwaczką w rogu oraz trzema zniszczonymi i zapewne kulawymi krzesłami. Na ścianie naprzeciw drzwi naddarty plakat Bądz czujny, wróg nie śpi . Naga żarówka u sufitu, zadeptana podłoga oraz okna pomalowane olejną farbą dopełniały wystroju wnętrza. Zniechęcony zamierzał odejść, kiedy drzwi na lewo uchyliły się i wyjrzała z nich twarz mężczyzny koło czterdziestki, równie nieciekawa jak wnętrze, w którym się znalazł. Wirski poznał tę twarz natychmiast! Był to ów emeryt z parku Ujazdowskiego, obsługujący wagę, tyle że ogolony i ostrzyżony, a tym samym odmłodzony o dobrych dwadzieścia lat! Kapitan zwrócił teraz głowę w kierunku przeciwnym, gdyż tam również otwarły się drzwi. Wyszły z nich, o zgrozo, dwie identyczne postacie, postacie, które również doskonale pamiętał. Blizniacy! Upiorni blizniacy! Złodzieje metali kolorowych, których rok temu wsadził do więzienia. Tylko co oni tu robią? Dostali przecież piątkę za czynną napaść na funkcjonariusza na służbie. I oczywiście za kradzież klamek i poręczy. Cofnął się o krok w stronę drzwi, namacał ręką kaburę pistoletu i, chcąc zyskać na czasie, powiedział: - Czy my się przypadkiem nie znamy? delikatnie odpiął kaburę i wymacał kolbę tetetki. - Oj, chyba się znamy, kapitanie Wirski! usłyszał od strony trzecich drzwi. W tym samym momencie silny cios, zadany w tył głowy, powalił go na ziemię. Na kilka sekund utracił świadomość. Pistolet kopnięty z całą siłą wylądował u stóp emeryta z lewej. Ten podniósł go z ziemi, odbezpieczył i zarepetował. Potem podniósł również teczkę, która wypadła z ręki napadniętego. Podał blizniakom, którzy natychmiast zajrzeli do jej wnętrza. Zawinięte w pergaminowy papier kanapki zamiast dokumentów śledztwa, nie tego się chyba spodziewali. Wyrzucili kanapki do spluwaczki i po krótkich oględzinach zabrali teczkę. Tymczasem emeryt z parku Ujazdowskiego przyglądał się z uwagą ogłuszonemu ciosem milicjantowi. - Czas pomyśleć o spoczynku, obywatelu kapitanie. Lata lecą, refleks już nie ten, dowcip też jakby osłabł - powiedział, mierząc w leżącego. 144 Wirski zbierał się nieporadnie. - No szybciej, gnojku - warknął ten z pistoletem. - Szybciej, powiedziałem! Udało się dopiero za drugim razem. Wirski stał, chwiejąc się i rozglądając niepewnie. Wtedy niewidoczny dlań, czwarty napastnik chwycił go z tyłu za ramiona, wygiął boleśnie i założył kajdanki na przeguby dłoni tak ciasno, że natychmiast wpiły się w skórę nadgarstka. - Cóż za niespodzianka! - zadrwił jeden z blizniaków. - Nasz dzielny szeryf w roli jajeczka wielkanocnego! Podskoczył do kapitana i zanim tamten zdążył się uchylić, kopnął go z całych sił w podbrzusze. - Poturlamy troszkę jajeczkiem, zanim oddamy do poświęcenia! Oj, poturlamy! Wirski zwalił się z jękiem na podłogę. Wówczas dostał kopniaka w twarz. Potem jeszcze jednego, kolejne dwa, trzy, cztery. Kopali wszyscy. Strzeż się blizniaków, Ryszardzie! - usłyszał jeszcze głos Mirki Rohozińskiej i poleciał w ciemność. Cudem tylko nie udusił się, połykając odłamki zębów. Wypluł zakrzepłą krew, która zapychała mu usta. Oczy miał otwarte, ale widział tylko ciemność. Nie wiedział jednak, czy jeszcze ma oczy, czy został oślepiony. Miał wrażenie, że wyrwano mu lub wycięto genitalia tak bolało zmasakrowane podbrzusze. Tak samo, jak w czterdziestym dziewiątym, kiedy pierwszy raz wpadł w łapy bezpieki i poddany został wstępnej obróbce . Modlił się wówczas, aby szybko umrzeć, ale wiedział, że przywilej szybkiej śmierci nie będzie mu dany. Wiedział również, że bili go tylko rutynowo , pro forma, że właściwie, jak mówił przesłuchujący go ubek, nie mają jeszcze nic przeciwko niemu . Zapewne, nie mijał się wiele z prawdą ów funkcjonariusz UB. Wirskiego aresztowano tylko dlatego, że należał do ekskluzywnego grona kilkuset zweryfikowanych po wojnie państwowych i pózniej granatowych policjantów. Weryfikacja ta była polityczną pomyłką, twierdził tamten, i należało skutki tej pomyłki systematycznie, skutecznie usunąć. Dlatego bili bez złości: równo, właśnie systematycznie . Nie za karę, lecz tylko profilaktycznie . Teraz miało być inaczej. Naraził się największej potędze nowej Rzeczypospolitej i musiał ponieść zasłużoną karę. Niepokoiło go również, że jak dotąd nie widział i nie słyszał Kowadły. Obecność zapalczywego majora, osobistego wroga, być może przyniosłaby mu cień szansy. Szansy na jakiś pojedynek, na wymianę ciosów, w której mógłby okazać przewagę. Dusząc się i krztusząc nie usłyszał, że w ciemnościach tuż obok zmaga się z niemocą głosu ktoś jeszcze, inna jeszcze ofiara. Poruszył nogą, najpierw jedną, potem drugą. Nie są złamane! - pomyślał i spróbował podnieść się. Wówczas odezwał się ból w wykręconych do tyłu, boleśnie skutych rękach. Już nigdy nie założę nikomu kajdanek w ten sposób, postanowił. Myśl ta rozbawiła go niemal, jako że szanse na spełnienie przyrzeczenia miał równe zeru. 145 Przecież żył wciąż i być może miał jeszcze możliwość wylizania się z obrażeń. Jeśli tylko nie wyłupano mu oczu. Co się tyczy zmasakrowanej męskości w jego wieku nie byłby to taki wielki dramat. Dlaczego jednak sądzi, że wyłupano mu oczy? Boli w pobliżu oczodołów, ale to tylko złamany nos, rozwalony łuk brwiowy, naddarte małżowiny uszu. Trudno coś stwierdzić, nie mogąc dotknąć zranionych miejsc. Poruszył ramionami, ale wywołał jedynie nowy atak bólu w przedramionach i skutych na ścisk nadgarstkach. Poruszył więc nogą. Udało się! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |