Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ryan miała ochotę warczeć, ale nakazała sobie spokój.
 Cade Douglas.
 A, tak. Prosto korytarzem i na prawo.
Ryan szybko podeszła do drzwi pokoju 4042 i za-
stukała tak mocno, że zabolały ją kostki palców.
Cade otworzył niemal natychmiast, Ryan rozcierała
jeszcze obolałe dłonie.
 Cześć. Ciekaw byłem, czy...
Ryan wepchnęła się do pokoju, nie czekając na za-
proszenie.
 Jak, do diabła, zdołałeś odwołać moją rezerwację i...
 urwała gwałtownie.
To był wręcz pałac wbudowany w przeszklony naroż-
nik hotelu. Dwie ściany salonu stanowiły szklane tafle, za
którymi rozciągał się oszałamiający widok na śródmieście
Manhattanu i East River. Miękkie, szare sofy i czarne
fotele ustawione zostały do pogawędki na wzorzystym
kilimie w stylu art déco, rozÅ‚ożonym na dywanie utrzy-
manym w kolorze ciemnego burgunda. Przed sobą miała
przesuwane drzwi na balkon, obrośnięty geranium i buj-
nym bluszczem. Otwarte boczne drzwi prowadziły do,
jak Ryan przypuszczała, pokoju Cade a.
A w drzwiach stała jej torba podróżna.
Wróciła jej wściekłość.
 Chyba postradałeś rozum, jeśli sądzisz, że będę
z tobą spała, bo miałeś dość sprytu, żeby umieścić nas we
wspólnym pokoju. Naprawdę sądziłeś, że jestem taką
idiotką, iż ci się oddam? Czy to z tego powodu się tutaj
wybrałeś? Dziękuję bardzo.  Mówiła, krążąc nieustannie
po pokoju, aż wydeptała ścieżkę w puszystym dywanie.
 Nie mogę ci ufać. Przez ciebie została anulowana moja
rezerwacja i nie mogą znalezć żadnego miejsca w pobliżu,
bo jest jakiś duży zjazd. A ja byłam tak głupia, że w czasie
podróży niemal cię polubiłam.  Dziewczyna podniosła
głos.
 Skończyłaś?  zapytał zwodniczo spokojnym to-
nem Cade, choć jego oczy ciskały błyskawice.
 Proszę, mów. Umieram z ciekawości.
Na jego ustach pojawił się słaby uśmiech.
 Dobrze. Po pierwsze, poprosiłem sekretarkę, żeby
przeniosła cię do apartamentu, w geście kurtuazji. Dużo
podróżuję, więc mam pewne chody. Nie oczekiwałem
niczego w zamian i nadal nie oczekuję.  Pełne sceptycyz-
mu prychnięcie Ryan wystawiło jego cierpliwość na
kolejną próbę.  Zamówiłem dla siebie apartament, bo
mam jutro spotkanie z naszą grupą kapitałową i po-
trzebowałem odpowiedniego pomieszczenia. Nie przy-
szło mi do głowy, że ulokują cię w moim apartamencie.
 Oczywiście.  Głos Ryan wręcz ociekał sceptycyz-
mem.
 To był wypadek.
 Wypadek?  Pomaszerowała do jego sypialni, w któ-
rej stał jej bagaż.  I te rzeczy znalazły się tutaj także
przypadkowo?
W oczach Cade a zabłysła irytacja. A fakt, że wbrew
woli bez przerwy wyobrażał sobie nagą Ryan wyciągniętą
na jego łóżku, bynajmniej nie poprawiał mu nastroju.
 Czy naprawdę przyszło ci do głowy, że mógłbym
próbować cię uwieść przy pomocy tak absurdalnej histo-
rii? Miej do mnie odrobinę zaufania.  Ryan cofała się,
dopóki nie oparła się plecami o wewnętrzne drzwi.
Uśmiechnął się drapieżnie i oparł ręce o drzwi po obu
stronach głowy dziewczyny.  Kiedy i jeśli postanowię cię
uwieść, to wierz mi, zrobię to otwarcie.
Serce Ryan waliło tak głośno, że słyszała jego bicie.
 Nie próbuj mnie zastraszyć.
 Nie obrażaj mnie.  Boże, jak pragnął pochylić się
i poczuć dotyk jej ciała. Pragnął czuć, jak Ryan wije się pod
nim, pragnął usłyszeć, jak wyrywa jej się krzyk rozkoszy,
jak wówczas, gdy byli ze sobą ostatnio. Odwrócił się,
podniósł jej torbę i zaprowadził dziewczynę do jej pokoju.
 Tutaj. Jestem pewien, że możesz rozpakować się sama.
Proszę, to twój klucz.  Rzucił plastikową kartę na
toaletkę.  A jeśli niepokoisz się o swą cnotę, to zwracam
twoją uwagę, że drzwi zaopatrzone są w zamki.
 Zwietnie  warknęła i zatrzasnęła drzwi po swojej
stronie.
To było dziecinne, ale sprawiło jej satysfakcję. Aż
podskoczyła, gdy dobiegł ją trzask drzwi po stronie
Cade a. Wkrótce potem usłyszała, że zatrzaskują się drzwi
wejściowe apartamentu i postanowiła nie dociekać, dla-
czego poczuła się porzucona.
Dopiero podczas konferencji przypomniała sobie, jak
rozpaczliwie nudne są takie spotkania, i uświadomiła
sobie, jak bardzo nie lubi swojej pracy. Nastroju nie
poprawiał jej fakt, że przez cały ranek bezskutecznie
szukała Cade a. Albo był strasznym śpiochem, albo ran-
nym ptaszkiem, bo nie widziała ani nie słyszała żadnych
oznak jego obecności. Teraz także nigdzie nie mogła go
dostrzec.
Z każdą chwilą było jej bardziej głupio, że tak na niego
wsiadła. Hotel popełnił błąd. Im dłużej o tym myślała, tym
bardziej wydawało jej się to prawdopodobne. Cade miał
rację, pomyślała. Zrobiła z siebie konkursową idiotkę.
Wreszcie dostrzegła go podczas popołudniowej prze-
rwy na kawę. Musiała się przemóc, żeby do niego podejść,
ale zawsze uważała, że nieprzyjemne sprawy należy
załatwiać jak najszybciej. Wypicie piwa, którego samemu
się nawarzyło, niewątpliwie należało do kategorii spraw
nieprzyjemnych, pomyślała, zmierzając ku stojącemu pod
ścianą Cade owi. Na jej widok oczy mu zabłysły, choć
minę miał nadal nieprzeniknioną.
 Zaczęłam już wątpić, czy spotkam cię tu dzisiaj
 rzuciła lekko, choć czuła się wyjątkowo niezręcznie.
 Jak twoje spotkanie?
 Zwietnie  odparł natychmiast, zastanawiając się, co
tym razem szykuje mu Ryan. Aagodność i pogodny ton
nie należały do zwykłego repertuaru tej dziewczyny, tyle
już o niej wiedział. To go zaalarmowało. Przez całą noc
rzucał się i wiercił na łóżku, świadom jej obecności za
ścianą, nie mogąc przestać myśleć o ich pierwszej nocy
w hotelowym pokoju.  Dobrze siÄ™ bawisz?
Beznadziejnie wzruszyła ramionami.
 Właściwie nie. Niektóre wystąpienia mogą być chy-
ba użyteczne. Ale nic, co rzuciłoby mnie na kolana.
 Skończ z tym, Ryan, powtarzała sobie. Może jeśli powie
to szybko, nie będzie tak zle.  Cóż, prawdziwym
powodem, dla którego do ciebie podeszłam jest to, iż
winna ci jestem przeprosiny.
 Mogłabyś powtórzyć?  Ryan spojrzała na niego
pytająco.  Nie zrozumiałem tego, co powiedziałaś. Mog-
łabyś powtórzyć?
Dziewczyna spojrzała na Cade a zwężonymi oczami.
 Chciałam cię przeprosić.
 Doprawdy?  Wpatrywał się w nią przez chwilę, po
czym odstawił filiżankę kawy na pobliski stolik. Oparł się
o ścianę, skrzyżował ramiona na piersi i wiercił się przez
chwilę, żeby przybrać jak najwygodniejszą pozycję.  Pro-
szę, mów dalej.
 Nie ułatwiasz mi tego.
 Nie? Przepraszam. To po prostu takie powieściowe
doświadczenie i chciałbym się nim w pełni delektować.
 Słuchaj, chcesz wysłuchać przeprosin, czy nie?
 warknęła Ryan.
Cade uśmiechnął się na widok gniewnego błysku
w oczach dziewczyny.
 No, ten wyraz twarzy jest mi znany. Aagodna,
potulna myszka śmiertelnie mnie przeraziła.
 Może cię to zaskoczy, ale bardzo rzadko tracę
panowanie nad sobą  oświadczyła Ryan lodowatym
tonem.
 Czuję się wyróżniony, dziękuję. Ale nie pozwól,
bym cię rozpraszał  powiedział dodającym otuchy to-
nem.  ProszÄ™, kontynuuj.
Ryan odetchnęła głęboko. To było okropne.
 Wczoraj wyciągnęłam pochopne wnioski i jest mi
z tego powodu przykro. Powinnam najpierw poznać
fakty.  Już. Po wszystkim. Poczuła ulgę, że ma to już za
sobą.  Przykro mi też, że... hm... sugerowałam, iż... hm...
mogłeś próbować...
 Zaciągnąć cię do łóżka?  podrzucił skwapliwie.
 Sprowadzić cię na złą drogę? Zawrócić ci w głowie?
Ryan skrzywiła się.
 Słuchaj, jeśli zamierzasz...
 Mydlenie oczu historyjką z hotelowym pokojem nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.