Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] naniem. - A widziałaś jego minę, kiedy dowiedział się, że może się pożegnać z nadzieją na odziedziczenie Aąki Królowej? Najmniejszy dowód na to, że nasze małżeństwo jest zwykłą inscenizacją, a dostaniemy się za jego sprawą w tryby ma chiny sądowej, która nas zmiele na proszek. - Ale przecież niczego nie będzie mógł nam udo wodnić. - O ile będziemy ostrożni, to znaczy, o ile będziesz pamiętała, że w oczach ludzi jestem twoim prawdziwym mężem. I że łączy nas tak silne uczucie, że biegiem udali śmy się do kościoła. Rosy nerwowo przełknęła ślinę. Nigdy nie narzekała na swoją wyobraznię, jednak wyobrażenie sobie siebie usy- 42 O%7łEC SI ZE MN chającej z miłości do Guarda i Guarda odwzajemniającego tę miłość stanowczo przekraczało jej zdolności. - Czy już skończyłeś krytykę mojej osoby? - spytała wyzywająco. - Na dzisiaj tak. Nagle Rosy zaczęła mieć wszystkiego dość. - Wiesz dobrze, że nikt do niczego cię nie zmusza. Nikt nie przykłada ci pistoletu do głowy i nie mówi: Ożeń się z nią!". Ja naprawdę nie palę się do zostania twoją teatralną żoną. Więc może odłożylibyśmy całą tę sprawę na półkę i zapomnieli o niej? Co ty na to, Guard? - Dlaczego, zanim coś powiesz, najpierw nie pomy ślisz? - zapytał z gniewną irytacją. - Czy już zapomniałaś 0 Edwardzie? Przecież kilkanaście godzin temu wmówili śmy w niego, że znajdujemy się w trakcie przygotowań do ślubu. Wzruszyła ramionami. - Zainscenizowaliśmy tamto, zainscenizujemy coś inne go. Udamy kłótnię narzeczonych. Repertuar prosto z życia. Pokręcił głową. - Kochankowie kłócą się i godzą. Nie, Rosy, zaczęli śmy coś i musimy konsekwentnie przeprowadzić to do końca. Za pózno na wycofywanie się. - Przynajmniej co do jednego Peter miał rację - powie działa ze sztuczną wesołością. - Ty musisz autentycznie chorować na ten dom, skoro nie zawahałeś się wziąć udzia łu w tej farsie. Poczuła przypływ smutku i goryczy. Och, jakże to wszystko było żałosne. - Tak - zgodził się z ponurą miną. - Chcę tego domu. 1 a propos. Rozmawiałem już z księdzem. Zgodził się ze O%7łEC SI ZE MN 43 mną, że cicha ceremonia w jakiś powszedni dzień będzie najlepszym rozwiązaniem. Otworzyła szeroko oczy. - Co? Rozmawiałeś już z księdzem? - A dlaczego by nie? Ostatecznie to ty byłaś tą stroną, która pierwsza wystąpiła z oświadczynami - przypomniał. Zacisnęła zęby. Miała ochotę krzyczeć, tupać nogami, rzucić się na tego drania. Jednak bez względu na to, co by uczyniła, Guard i tak przechytrzyłby ją. Ale nadejdzie dzień, choćby miała czekać całymi latami, kiedy to ona uzyska przewagę nad Guardem. W tej chwili przysięgła to sobie. - A może oblubieniec ustalił już z wielebnym datę ślu bu? - zapytała z jadowitą słodyczą. - Zlub się odbędzie w następną środę. - Co? Tak szybko? - Znów stała się igraszką lęków. - Nie ma sensu tego odwlekać. Zresztą zostało niewiele czasu do uprawomocnienia się testamentu. Poza tym w naj bliższym czasie czeka mnie kilka ważnych wyjazdów w in teresach. Już nazajutrz po ślubnej ceremonii wylatuję do Brukseli. Praktycznie oznacza to, że ominie nas przypisany tradycją miesiąc miodowy. - Uśmiechnął się na widok jej zmieszanej miny. - Szybki termin pozwoli nam również ograniczyć liczbę zaproszonych gości do niezbędnego mi nimum. Przyjęcie weselne wydamy pózniej, w jakimś do godnym czasie, by udobruchać naszych krewnych i przy jaciół. Jak widzisz, wszystkie przygotowania biorę na sie bie. Z wyjątkiem jednej rzeczy. Twojej sukni... - Naprawdę sądzisz, że zechcę marnować pieniądze na jakieś koronki, tiule i welony? - zapytała, domyślając się, do czego Guard zdąża. 44 O%7łEC SI ZE MN - Więc w czym masz zamiar wystąpić? Wierzę, że nie w tych łaszkach, które masz na sobie. Odruchowo spojrzała na swoją podomkę. - Nie bądz śmieszny. - Zrozum, Rosy, że już jestem zmęczony serwowaniem ci coraz to innych argumentów. Zrozum też, że twoja ro dzina osiągnęła w naszym hrabstwie wysoką i całkiem za służoną pozycję społeczną. Cieszyła się i cieszy szacun kiem otoczenia. Wiem, iż jesteś młodą osóbką o dość no woczesnych poglądach, ale niekiedy musimy iść na kom promis z konwenansami społecznymi, szczególnie w przypadku gry o tak wysoką stawkę. - Czy z tej twojej patetycznej przemowy mam wyciąg nąć wniosek, że w obawie przed kompromitacją chcesz, ażeby twoja narzeczona zjawiła się w kościele w tradycyj nej, białej, długiej sukni? - A jednak zle mnie zrozumiałaś! - krzyknął i zama [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |