Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] okoliczności, udzielą wsparcia i jej i swojemu wnukowi, którego przyjmą do rodziny z radością i szczerze pokochają. Ale plotki nieprędko ucichną, a Dan z pewnością osiądzie w Ashton House na dłużej, gdyż fabryka będzie wymagała jego obecności. W tej sytuacji Jodi nie widziała innego wyjścia: musi po prostu stąd wyjechać. Nie wolno jej przecież narażać własnej rodziny na niezręczną sytuację, a dziecka na upokarzającą świadomość, że odrzucił je własny ojciec. Tak, wyjeżdżając, ułatwi życie wszystkim tym, których kocha. Nikt nie kwestionował jej kompetencji jako nauczycielki, więc z pewnością bez problemu znajdzie sobie pracę. I na pewno nikt nie 122 RS będzie się przejmował tym, że jest samotną matką ani plotkami Myry Fanshawe. - Mama! Dan nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy w drzwiach Ashton House stanęła znajoma postać nieoczekiwanego gościa. Poinformował rodziców, że wynajął niedawno dom we Frampton i że będzie tam mieszkał do czasu rozwiązania wszystkich problemów związanych z interesami. Z tego powodu nie mógł dotrzymać obietnicy i odwiedzić rodziców we Włoszech, to prawda, ale zupełnie się nie spodziewał, że matka Uprawi mu niespodziankę i sama się tu zjawi. - A gdzie tata? - zapytał z niepokojem, widząc, że taksówka, która przywiozła matkę zawraca i odjeżdża. - Przyjechałam sama - odrzekła - i zostanę tylko kilka dni, ale jestem pewna, że uda się nam tak wszystko zorganizować, bym mogła poznać twoją narzeczoną. - Proszę, mamo, wejdz do środka - powiedział Dan biorąc jej walizkę. - Dziękuję - odparła, rozglądając się po wnętrzu, jak każda praktyczna kobieta. - Ten dom to świetny wybór, Danielu, znakomicie się nadaje nawet dla dużej rodziny, jest nie tylko piękny, ale także solidnie zbudowany i funkcjonalny. Dzieci będą się tu dobrze chowały. I bardzo podoba mi się ogród, chociaż mocno zapuszczony. Czy twoja narzeczona lubi pracować w ogrodzie? Mam nadzieję, że tak, bo kobieta, która troszczy się o swoje rośliny, umie też zadbać o 123 RS męża i dzieci. A ten układ kwiatów w wazonie to z pewnością jej dzieło - zauważyła, przechodząc przez hol. Matka Dana była jedyną osobą na świecie, która nazywała go pełnym imieniem. - Zgadza się, mamo. - A więc lubi zajmować się domem - stwierdziła z zadowoleniem pani Jefferson. - Czy gotuje dla ciebie? - Ależ mamo! - westchnął Dan, prowadząc ją do kuchni. - Musisz wiedzieć, że... to chwilę potrwa, zanim ci wszystko wyjaśnię. - Myślę, że długie wyjaśnienia nie będą konieczne - powiedziała Luisa tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Chcę wiedzieć tylko jedno: czy ty ją kochasz? - Niestety, tak, kocham ją - odparł Dan po chwili milczenia. - Niestety? - Bo jest pewien problem. - W miłości zawsze są problemy - zaważyła żartobliwie Luisa. - Więc o co chodzi? Może nie podobasz się jej ojcu? - Mamo, nawet go jeszcze nie poznałem - odrzekł Dan. - Wyznałem ci, że kocham Jodi, ale jeszcze ci nie powiedziałem, że ona mnie nie kocha. - Nie kocha cię? Ale przecież jesteście zaręczeni, Danielu! Trzeba ci wiedzieć, że nie byłam zachwycona, dowiadując się o twoich zaręczynach od sekretarki, ale mimo wszystko... - Mamo, proszę cię, pozwól mi wyjaśnić. Dan ocenzurował trochę swoją opowieść w obawie, aby matka nie powtórzyła jego własnego błędu i nie osądziła Jodi pochopnie i 124 RS niesprawiedliwie, ale zauważył, że nie zadowoliła jej ta powściągliwa relacja. - Więc ty ją kochasz, a ona ciebie nie kocha, ale zgodziła się na wasze zaręczyny po to, by chronić swoje dobre imię, bo przypadkiem usnęła w twoim apartamencie hotelowym i widziano ją, jak wychodziła stamtąd wczesnym rankiem? - Luisa zawiesiła głos i niosła z niedowierzaniem brwi. - Wiesz, Danielu, muszę koniecznie ją poznać. - %7łałuję bardzo, ale niestety nie mogę ci tego obiecać. Dziś po południu muszę wyjechać w interesach do Londynu i zabawię tam kilka dni. Może pojedziesz ze mną i pochodzisz trochę po sklepach? - zagadnął przymilnie. Matka rzuciła mu spojrzenie, które dobrze pamiętał z dzieciństwa. - Mieszkam teraz we Włoszech, Danielu. Mamy tam Mediolan i inne miasta. Nie muszę zwiedzać londyńskich sklepów. Nie, mój drogi, zostanę tutaj i poczekam na twój powrót - oświadczyła. - Powiedz mi jeszcze tylko, gdzie mieszka twoja narzeczona - zażądała stanowczym tonem. - Mieszka tutaj, we Frampton, mamo - westchnął Dan. - I wiem, że masz jak najlepsze chęci - dodał łagodnie - ale naprawdę, proszę cię, żebyś nie... - %7łebym się nie wtrącała? - dokończyła za niego Luiza. - Pozwól, że ci przypomnę - dodała sucho - że jestem twoją matką, Danielu, a prócz tego Włoszką... 125 RS - Wszystko to rozumiem - pokiwał głową Dan. -Ale zrozum, proszę, że czułbym się bardzo upokorzony i zażenowany, gdyby Jodi, która przecież mnie nie kocha, dowiedziała się, że ja ją kocham. Dla nas obojga byłaby to bardzo niezręczna sytuacja... - Nabrał głębiej powietrza i ciągnął dalej: - Mamo, to, co ci teraz powiedziałem, jest wyłącznie do twojej wiadomości i błagam cię, aby tak pozostało, byś nie próbowała odszukać Jodi i rozmawiać z nią o tym wszystkim. Nie chcę, by ktokolwiek postawił ją w trudnym położeniu ani sprawił jej przykrość. Po chwili wahania, Luisa westchnęła z żalem, ale zgodziła się: - Zgoda, nie będę próbowała odszukać Jodi. - Dziękuję ci - powiedział Dan, nachylając się, żeby ją pocałować. - Kiedy modliłam się, żebyś poznał jakąś wspaniałą dziewczynę i zakochał się, ani myślałam, że przytrafi ci się coś podobnego! - Tak, wiem, że od dawna marzysz o wnukach -uśmiechnął się Dan, pragnąc rozładować atmosferę. - Oczywiście, że chciałabym mieć wnuki - przytaknęła Luisa - ale przede wszystkim zależy mi na tym, żebyś mógł dzielić życie z [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |