Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Cate! Cate!
Jude'owi nie pozostawało nic innego, jak pobiec za nią. Na wszelki
wypadek zapalił wszystkie lampy. Nim dobiegł do płotu, Cate była jedynie
ruchomym punktem na ścieżce ku plaży. Podziwiał jej zwinność, a
jednocześnie bał się, bo rosnące na wydmach ostre trawy czepiały się nóg i
łapały jak w sidła. Poczuł, że ogarnia go dziwne podniecenie, a musiał
panować nad sobą. Nie może pozwolić, by owładnęły nim zdradzieckie
emocje.
Zwiatło z domu nie docierało zbyt daleko i po chwili Cate znikła w
ciemności.
- Wracaj. Nie widzę cię.
Gdzie jej szukać? Z werandy patrzyła w prawo, więc chyba tam pobiegła.
Jude skręcił na prawo i niebawem ją ujrzał.
- Cate! Stój! - zawołał głośniej.
Nie rozumiał, dlaczego właśnie ta dziewczyna tak bardzo go pociąga i
fascynuje. Przed oczy nasuwały mu się niepokojące obrazy. Ujrzał twarz
Cate na poduszce, jej smukłe ciało obok swego... Powinien trzymać się w
karbach i przypominać sobie, że jest zrównoważonym, pamiętającym o
swoich obowiązkach adwokatem.
Wreszcie Cate zawróciła. Szła tak szybko, że niemal wpadła na niego.
- To naprawdę była jakaś kobieta - powiedziała zasapana. - Niemożliwe,
żeby mi się tylko zdawało.
RS
43
Jude wziął ją pod rękę i przeszył go dreszcz, gdy dotknął jedwabistej
skóry.
- Nie przejmuj się zwidami. Wracamy.
Cate dosłyszała w jego głosie oskarżenie. Czyżby posądzał ją o celowe
zmyślanie?
- Przysięgam, że ją widziałam. Dlatego wybiegłam. Miała białą suknię.
- Nawet gdybyś leciała jak ptak, nie dogoniłabyś jej.
Objął ją i zawrócił w stronę domu. Ogarnęło go tak gwałtowne
pożądanie, że wystraszył się, czy zdoła je opanować. Noc ma dziwną
władzę nad człowiekiem. W ciemności ludzie zachowują się inaczej.
- Wyraznie widziałam smukłą sylwetkę, rozwianą spódnicę - upierała się
Cate.
- Jesteś pewna, że to nie przywidzenie?
Nie zamierzał mówić, że jego matka też rzekomo widziała kobietę w
bieli, spacerującą po plaży. Krótko potem odeszła z Amerykaninem.
Podobno zjawa ukazywała się ludziom, którzy znalezli się na życiowym
rozdrożu.
- To była kobieta z krwi i kości i szła w tamtą stronę. - Cate wskazała
palcem. - Na pewno weszła do pierwszego domu.
- Nie zdążyłaby dojść. - Jude pokręcił głową. - Sama widzisz, że
sąsiednie zabudowania są dość daleko. Coś ci się przywidziało. Ib nie była
kobieta, lecz mgła.
- Niech ci będzie. Nie przekonam cię. Wyrwała się i znowu pobiegła.
- Chcesz się ścigać? - zawołał. - Dobrze. Dogonię cię, chociaż masz
przewagę.
Cate pędziła jak strzała Niedaleko furtki zachwiała się, straciła
równowagę i przewróciła się, wybuchając śmiechem.
Jude pomyślał, że to niebezpiecznie uwodzicielski dzwięk.
- Wyciągnij mnie z pułapki.
- Widzisz, jak kończy się nieposłuszeństwo?
Na szczęście byli już w kręgu światła padającego z domu. Jude chciał ją
tylko podnieść, ale nieoczekiwanie Cate znalazła się w jego ramionach.
Pocałował ją. Jej usta miały upajający smak ambrozji.
- O Boże! - jęknął.
Czuł, że za moment straci kontrolę nad sobą, że pożądanie zagłuszy głos
rozsądku. Wszystko działo się błyskawicznie. Tracił orientację. Wiedział
tylko, że nie chce wypuścić czarodziejki z ramion. Marzył o tym, by
całować ją całą, od stóp do głów.
Cate nie stawiała oporu, ale gdy oderwali się od siebie, szepnęła:
RS
44
- Jude, proszę...
Oboje długo nie mogli złapać tchu. Jak to się skończy?
W łóżku? Oczami wyobrazni ujrzał ją nagą. Pierwszy raz w życiu
rozpalił go jeden pocałunek.
Cate gwałtownie odsunęła się, jakby nagle uświadomiła sobie, że zle
postępuje.
- Przepraszam, zapomniałem się. Nie chcę sprawić ci najmniejszej
przykrości. To wina gwiazdzistego nieba.
Jude nie przyznał się, jak bardzo jej pożąda, ale podejrzewał, że sama
zauważyła. Pragnął ją kochać i pieścić. Chciał opowiedzieć jej o smutnych
przeżyciach, o ranach, o cierpieniach z powodu zdrady i odrzucenia. Był
pewien, że go zrozumie, bo sama dużo przeszła.
- Oboje zawiniliśmy.
Cudowna wina. Jude od pierwszej chwili zachwycił się Cate i marzył o
pocałunkach. Dotychczas nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, a
chyba zakochał się w kobiecie, o której nic nie wiedział. A może ona
wewnętrznie nie jest tak piękna, jak się zdaje?
W milczeniu wrócili do domu.
- Pójdę pościelić łóżko. - Chciał mieć trochę czasu, żeby ochłonąć. - Ja
zgłodniałem, a ty?
Cate przezornie nie zaoferowała pomocy.
- Trochę. Nie jadłam dziś kolacji.
- Możesz dostać omlet, grzanki, resztę kurczaka, bekon. Są świeże zioła.
Potem kawa albo herbata i kruche ciasteczka.
- Pozwolisz mi przygotować?
- Bardzo proszę. Mam nadzieję, że znajdziesz patelnię - powiedział,
wchodząc na schody.
Gdy wrócił, stół był już nakryty.
- Jest też butelka wina - powiedziała Cate. - Wypijemy po lampce? Wino
pomaga mi zasnąć.
- Już otwieram.
- Omlety gotowe.
Oboje z trudem ukrywali podniecenie.
- Znalazłaś odpowiednią patelnię?
- Tak. Masz wszystko, co trzeba.
Jude ugryzł się w język, aby nie powiedzieć, że matka była wspaniałą
gospodynią i stale uzupełniała wyposażenie kuchni. Napełnił kieliszki i
jeden podał Cate.
- Na zdrowie!
RS
45
- Na zdrowie. Siadaj i jedz. Jude roześmiał się.
- No, proszę! Już mną rządzisz.
- Nie rządzę, tylko zapraszam do stołu. Mam nadzieję, że omlet będzie ci
smakować.
- Wygląda jak dzieło dyplomowanego szefa kuchni.
- Omlety zawsze mi się udają. Mam długą praktykę i sporo książek
kucharskich. W ogóle uwielbiam czytać, nie tylko przepisy.
- Zdążyłem zauważyć, że masz mnóstwo książek.
- Tata zawsze zachęcał mnie do czytania. Niewiele mówił o swoim
dzieciństwie, ale raz powiedział, że w domu była bogata biblioteka.
- Ciekawe. Jeśli mieli dużo książek, to pewnie i rozległy dom.
- Tak sądzę. Ale zmieńmy temat. Przepraszam, że się porządziłam; nie
znalazłam parmezanu, więc starłam trochę cheddara. Zużyłam wszystkie
jajka i cały szczypiorek.
- I mamy smaczną kolację.
- Więc jedz, zanim ostygnie.
- A ty?
- Już idę.
Przyniosła grzanki i masło na białej miseczce. Jude pomyślał, że
zachowuje się, jakby była u siebie. Miał wrażenie, że znają od dawna. Nie
do pojęcia! Przez moment zastanawiał się, czy są bratnimi duszami. Czy oto
spotkały się dwie zbłąkane istoty, przeznaczone sobie przez los? Może coś
w tym jest. Dlatego chciał wiedzieć o Cate jak najwięcej.
- Masz sympatię? - zapytał.
Cate pokręciła głową i odłożyła widelec.
- Przepraszam. Nie rozumiem, dlaczego jestem wścibski.
- Tym bardziej, że według ciebie pan Rogan był moim... wielbicielem.
- Nie wierzę, żebyś zgodziła się na taki układ.
- Raczej nie chcesz wierzyć, prawda? Dość długo patrzyli sobie prosto w
oczy.
- Rzeczywiście. Sądzę, że jesteś zbyt ostrożna, masz obolałe serce.
- Trzeba samemu cierpieć, żeby to dostrzec - rzekła cicho. Po kolacji
Jude przygotował kawę i wyszli na taras. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.