Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ] pasujemy do siebie jak elementy układanki, stanowimy całość tylko wtedy, gdy leżymy obok siebie. Gdy jesteśmy razem, wyłania się obraz doskonałości, obraz idealnego życia. Bez Ciebie jestem nikim, Ty beze mnie nie istniejesz. Natomiast razem możemy przenosić góry, wygrywać wojny, polecieć za orbitę, przestać istnieć i zarazem istnieć bardziej niż kiedykolwiek. To przy Tobie wciąż odradzam się na nowo, jak Feniks z popiołów. To przy Tobie, tylko przy Tobie jestem. Bez Ciebie mnie nie ma, beze mnie nie ma Ciebie. Po policzkach Anny spływały łzy. Nie zważała na to, że moczy trzymane w rękach kartki. Dziś poczułem nieodparte pragnienie, by namalować Cię. Mój Aniele, siedziałaś wtedy na skałach, odwrócona tyłem do mnie. Tylko ja jeden wiem, co wtedy myślałaś. Ja wiem, jak bardzo chciałaś, bym trwał przy Tobie, wierny jak pies, na każde Twoje zawołanie. Taką Cię zapamiętałem& Teraz mogę patrzeć na Ciebie codziennie. Zamykam oczy i słyszę, jak po cichutku przemykasz przez mój dom, stajesz za mną, jesteś na wyciągnięcie ręki. Czuję Twój zapach, bliskość, a jednocześnie boję się odwrócić. Jako jeden z dwóch listów ten opatrzony był datą. W prawym górnym narożniku widniał napis: listopad 2007. Już wtedy znała Michała, ale było to jeszcze przed wyjazdem do Chorwacji, gdzie ewentualnie mógłby ją zapamiętać i namalować. Jedna z tajemnic została wyjaśniona to nie ona była na obrazie, który budził tak wielkie emocje. Zbyt mocno chciała wierzyć, że stała się natchnieniem artysty, a on sam nie wyprowadzał jej z błędu. Niepokojące natomiast było to, że po tylu latach nagle przypomniał sobie o byłej dziewczynie i namalował ją tak, jakby dopiero co się rozstali. A potem powiesił ten obraz w galerii, oglądał go wielokrotnie z Anną, nieraz przytulając ją w tym momencie do siebie. Dreszcze wstrząsnęły jej ciałem na myśl, że kiedy był z nią, myślami błądził w przeszłości. Przeszłości mrocznej i niewyjaśnionej. W pudełku pozostały tylko dwa listy. Długo oglądała koperty, zanim otworzyła pierwszą z nich i wyjęła zgięty na pół kartonik. I tu data wskazywała, że Michał napisał go dawno temu, prawdopodobnie jeszcze wtedy, gdy mieszkał w Chwałkowie. Wiem, że jesteś w niebezpieczeństwie. Zły Cię opętał i kazał napisać te słowa, które pozostają w sprzeczności z uczuciem, jakie nosisz w sercu. Nie zostawisz mnie, ja to wiem, dlatego spotkajmy się, spróbuję uratować Cię ze szponów Złego. Myśl o Nim doprowadza mnie do szału, czuję narastającą złość, me serce staje się zimne jak lód. Ale to nie na Ciebie jestem zły, bo wiem, jestem przekonany, że Ty, mój Aniele, kochasz mnie jak dawniej. Nasza miłość jest ponadczasowa. W naszym związku nie istnieją słowa określające czas lub stopień intensywności uczucia. Nie istnieją zwroty kochałam bardziej lub mniej , nie ma zaprzeczeń. Nie kocham nie znajduje się w naszym słowniku. Chcę, żebyś to wiedziała. Dziś zobaczymy się, siądziemy na skale, przytulimy się do siebie, a Ty potwierdzisz moje słowa, powiesz, że to Zły zmusił Cię do napisania tego przykrego listu. Ale przy mnie nie musisz się go obawiać, jesteś bezpieczna, zwalczymy go razem. Zatem do zobaczenia już wkrótce, Moja Kochana. Nie zwlekając, Anna przeczytała ostatni z listów, choć sprawiało jej to trudność, bo łzy zasłaniały oczy. Po tej lekturze nic nie miało być już jak dawniej. Nie trzeba było mówić tego wszystkiego. Opętał Cię. To Zły przemawiał przez Twoje usta, raniąc mnie dotkliwie. Ale potem zobaczyłem, jak uciekał w popłochu, kiedy Ty rozwinęłaś skrzydła i poszybowałaś przed siebie. Byłem pewien, że Zły już Cię nie dotknie. Kiedy patrzyłem, jak rozpościerasz ramiona i lecisz, w dłoni zaciskałem symbol naszej wiecznej miłości. Nie wiem, dlaczego mi go oddałaś, przecież obiecałaś, że nigdy go nie zdejmiesz. Dziś jest u mnie, ale wiem, że któregoś dnia przyjdziesz i założysz go na nowo. Tak jak wtedy poszybowałaś w dół, tak teraz wzniesiesz się ponad ziemię. Wciąż czekam na Ciebie. Tu na ziemi był nasz dom, a raj będzie tam, gdzie teraz jesteś. Kim ty jesteś, Michał? wyszeptała Anna, patrząc na zdjęcie partnera. Przerażała ją treść listów, zwłaszcza ten ostatni budził lęk i podawał pod wątpliwość jej dotychczasowe zdanie na temat Michała. Mając w głowie wszystko, co usłyszała od Martyny Bulewicz i od Agaty, zaczynała myśleć, że po raz kolejny ktoś nie jest z nią szczery. Ale czy to możliwe, żeby ten czuły i opiekuńczy mężczyzna był odpowiedzialny za śmierć Nasturcji? Co miał na myśli, pisząc o Złym? Czy naprawdę widział jej śmierć? Tylko tak mogła sobie wytłumaczyć słowa o szybowaniu. Z kim ja, do cholery, się zadałam? O rany& on ma odebrać moje dzieci z przedszkola& ta nagła myśl poderwała Annę z podłogi, gdzie przeglądała zawartość tajemniczego pudełka. Szybko pochowała rozrzucone listy i zdjęcia, wkładając ostatnią przeczytaną kartkę do kieszeni. Zamknęła szczelnie pojemnik i wsunęła go pod łóżko. Jeśli się pośpieszy, zdąży jeszcze do przedszkola przed Michałem. Nie miała podstaw, by przypuszczać, że zrobiłby coś dzieciom, przecież do tej pory zachowywał się idealnie. Dopóki nie znała jego mrocznych tajemnic, nic nie wzbudzało jej wątpliwości. Dlaczego teraz miałaby się denerwować? A jednak przerażała ją myśl, że dzieci będą z nim same. To, czego dowiedziała się w ostatnich dniach, nakazywało jej spojrzeć na ich wspólne życie z innej perspektywy. Wielokrotnie w przeszłości działała impulsywnie i nie zawsze wychodziło jej to na dobre, ale tym razem musiała wszystko dokładnie przemyśleć. A może to ona zle zinterpretowała te wyrwane z kontekstu listy i rzuca cień na Bogu ducha winnego człowieka. Postanowiła tym razem działać z rozwagą. Przecież kochała Michała. Doszła do wniosku, że powinna dać mu szansę i przekonać się, jaka jest prawda, natomiast odrobina ostrożności i ograniczonego zaufania nie zaszkodzi. Ubrała się szybko i pobiegła w kierunku przedszkola. Tuż przy wejściu natknęła się na partnera. Ania? Co tu robisz? Myślałem, że odpoczywasz w domu Michał był zaskoczony. Ja& Nie mogłam zasnąć, pomyślałam, że chłopcy będą smutni, że nie przyszłam. Więc jestem. To nawet dobrze, patrz, jak jest pięknie. Chodzmy z dziećmi do parku. I nam ten spacer [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |