Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przerwanego wątku. - Musisz mi wszystko opowiedzieć, wszystko, co
się wydarzyło, zgoda?
Brandy niechętnie zmarszczyła brwi, nalewając kawę z dzbanka.
- Wszystko masz w gazecie - powiedziała obojętnie.
60
R S
- Możesz sobie sama przeczytać.
W brązowych oczach Karen pojawiły się wesołe iskierki.
- Nie wszystko jest w gazetach. Założę się, że nie wszystko...
Daj spokój, Brandy - zachęciła - mnie możesz powiedzieć prawdę.
Nikomu nie powiem, obiecuję!
Brandy westchnęła bezradnie i zaczęła opowiadać w
telegraficznym skrócie wydarzenia minionego weekendu.
- Pojechałam na przejażdżkę, koń się spłoszył, zaczęłam więc
wracać na piechotę do domu i zabłądziłam. Potem natknęłam się na
jego obóz i spędziłam tam noc. Rano, gdy wracaliśmy do domu,
złapała nas burza piaskowa. Uratował nas helikopter. Ot i wszystko -
oświadczyła, rozkładając ręce.
Karen potrząsnęła energicznie swą rudą czupryną.
- Ale, powiedz, co sobie pomyślałaś, gdy dowiedziałaś się, że to
James Corbett we własnej osobie?
- Cóż, byłam zaskoczona. - Brandy uśmiechnęła się gorzko,
przypominając sobie tę żenującą chwilę. Upiła znów łyk kawy. -
Gdzie się podziewa pani Philips? - spytała o właścicielkę sklepu.
- Poszła do banku. Ale nie próbuj zmieniać tematu, Brandy -
ofuknęła ją Karen. - A teraz opowiedz mi dokładnie. Czy
rozmawialiście o filmie, który teraz kręci w Old Tucson?
- Nie. - Brandy niepewnie obracała w palcach rąbek swego
kremowego fartuszka, z wyhaftowanymi na przodzie
pomarańczowymi, niebieskimi i żółtymi kwiatkami.
61
R S
- W takim razie, o czym rozmawialiście? - naciskała bezlitośnie
Karen.
- O niczym szczególnym.
Karen przechyliła lekko głowę na bok, a w jej brązowych oczach
pojawił się zamyślony wyraz.
- Widzę, że jest coś, o czym nie chcesz mi powiedzieć -
wykazała niebywałą spostrzegawczość. - Byłaś z nim sama na
pustyni, siedzieliście sobie przy ognisku pod rozgwieżdżonym
niebem... Podrywał cię, prawda?
- Nie wygłupiaj się! - zaprzeczyła żywo Brandy. Ale Karen nie
omieszkała zauważyć krwistego rumieńca na policzkach przyjaciółki.
- On cię pocałował! - wykrzyknęła radośnie, jakby dokonała
wiekopomnego odkrycia. - Och, Brandy! Całowałaś się z Jamesem
Corbettem!
Brandy o tym drobnym fakcie nikomu nie powiedziała. Zresztą
ten epizod chciała jak najszybciej wymazać z pamięci.
- Niczego nie rozumiesz, Karen - powiedziała zakłopotana: - To
było całkiem niewinne... A poza tym wówczas jeszcze nie
wiedziałam, kim on jest... - Raptownie zamknęła usta.
Karen wpatrywała się w nią całkiem zbita z tropu.
- Czego nie wiedziałaś? - spytała, jakby nie dosłyszała
odpowiedzi. - Nie wiedziałaś, kim on... jest? - Z niedowierzaniem
uniosła swe jasnorude brwi. - Czy właśnie to miałaś na myśli?
Niecierpliwym ruchem Brandy odstawiła filiżankę na mały
stolik.
62
R S
- Tak, to właśnie miałam na myśli - przyznała z westchnieniem. -
Nie rozpoznałam go.
- Nie rozpoznałaś Jamesa Corbetta! - Karen, mimo że domyśliła
się prawdy już kilka sekund temu, nadal nie mogła w nią uwierzyć.
Bezwładnie osunęła się na wysoki stołek stojący obok stolika, a
gazeta otwarta na stronie, na której wydrukowano zdjęcie Brandy i
Jamesa Corbetta opadła jej na kolana. - Chyba nie mówisz tego
poważnie?
- Spójrz tylko na jego zdjęcie. - Brandy wskazała na niewyrazną
prasową fotografię. - Któż by rozpoznał go z taką brodą? A poza tym
nie spodziewałam się spotkać na pustyni filmowego amanta!
- Właściwie, co on tam porabiał? - zainteresowała się nagle jej
przyjaciółka.
- Nie mam pojęcia. - Brandy z irytacją wzruszyła ramionami. -
Słyszałam, jak mówił reporterom, że szukał tam ciszy i spokoju.
Karen podparła się pod boki.
- Brandy, powiedz, jak całuje James Corbett?
Brandy poczuła ostry ból w sercu, jakby ktoś zadał jej cios
nożem. Znów powróciło wspomnienie, jak bardzo z niej zadrwił! A
przecież, mimo goryczy, wrażenia związane z tym pocałunkiem
zapisały się trwale w jej pamięci. I były to bardzo przyjemne
wrażenia... Nie mogła się jednak do tego przyznać. Nawet sama przed
sobą.
- Ponieważ nie wiedziałam, że to sam James Corbett mnie
całuje, nie robiłam notatek - powiedziała gniewnie, - Gdybym to
63
R S [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.