Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiem, który szed³ na w³asne stracenie.
Calderone czeka³ na niego.
 JeSli chcesz laski, musisz na ni¹ zapracowaæ.
 Powiedzia³eS, ¿e dasz mi j¹ przedtem.  Indy mia³ nabrzmia³e
wargi; lewe oko tak napuch³o od bicia, ¿e ledwie móg³ je otworzyæ.
Na jego ciele by³o wiêcej blizn i siñców, ni¿ zdo³a³by policzyæ. Ale
nie móg³ dopuSciæ, ¿eby obra¿enia mu przeszkodzi³y.
 Wybacz, Jones. Zrobimy to po mojemu.
Stra¿nicy popychali go i poprowadzili w górê po schodach. Mi-
nêli kuchniê i pokój jadalny, po czym przeszli przez obszerny hol.
Ochroniarze usunêli siê, gdy Calderone prowadzi³ Indy ego i resztê
obstawy w stronê kolejnych schodów. Gdy dotarli do pokoju Mary,
gdzie tak¿e sta³ stra¿nik, Calderone poda³ Indy emu webleya.
 Dobra, idx i zrób to!  sykn¹³.
Indy najpierw podniós³ rêkê, ¿eby zapukaæ, ale potem po prostu
otworzy³ drzwi. Egzekutorzy nie pukaj¹. Jego zdrowe oko przeszu-
kiwa³o pokój.
 Mara?
¯adnej odpowiedzi. O co chodzi³o? Gdzie ona by³a? Wtedy
wysz³a z ³azienki. Krótkie blond w³osy mia³a rozczochrane, a oczy
zaczerwienione. Wygl¹da³a jak przepuszczona przez wy¿ymaczkê.
 Indy! Co... co ty tutaj robisz? Co siê sta³o? Och, mój Bo¿e,
pobili ciê.
 Uciek³em i mam pistolet.
Pokrêci³a g³ow¹.
 Ale jak...?
200
 Nie pytaj.
Podszed³ do okna. Co najmniej dwunastu stra¿ników przecha-
dza³o siê wokó³ dziedziñca. Szarpniêciem otworzy³ magazynek we-
bleya. Tak jak siê spodziewa³, nie na³adowany. Calderone nie by³
g³upcem. Indy mia³ nim pobiæ Marê na Smieræ.
K¹tem oka dostrzeg³, ¿e Mara siêga rêk¹ za plecy do szuflady
w szafce nocnej.
 Nie rozumiem  powiedzia³a.  Uderzy³eS mnie w g³owê po-
przedniej nocy, a teraz ryzykujesz ¿ycie, ¿eby mnie ratowaæ?
 A kto powiedzia³, ¿e jestem tu, ¿eby ciê ratowaæ?
 Czego wiêc tutaj szukasz?
 Drogi na zewn¹trz.  Spróbowa³ otworzyæ drzwi, ale zamkniêto
je za nim na klucz.  Te kreatury. Szkoda, ¿e nie mamy laski.
 Ja wiem, gdzie ona jest.
Indy obróci³ siê na piêtach.
 Wiesz?
 W s¹siednim pokoju.
 Taak?  Indy wyjrza³ znowu przez okno. Nie by³o wystêpu,
a okno do pokoju obok znajdowa³o siê dobrych trzy i pó³ metra
dalej.xxx
 Dlaczego nie przejdziemy bocznymi drzwiami?  zasugero-
wa³a Mara.
 Jakimi bocznymi drzwiami?
Wskaza³a palcem na bielixniarkê.
 S¹ za tym.
Indy wsun¹³ siê pomiêdzy Scianê i wysoki mebel, po czym prze-
pchn¹³ go na bok. Obróci³ ga³k¹ przy drzwiach. Zamkniête.
Przyjrza³ siê uwa¿niej.
 Daj mi ten nó¿, który wyjê³aS z szuflady  powiedzia³ odwró-
cony do niej plecami.  Mogê chyba je wywa¿yæ.
 Czy teraz te¿ mi nie ufasz?  spyta³a, podaj¹c mu nó¿.
 Ani trochê, Mara. Tak siê tylko sk³ada, ¿e jeszcze mniej ufam
twojemu kolesiowi, Diego.
Nie odpowiedzia³a, wiêc mówi³ dalej.
 Chce, ¿ebym ciebie zabi³, wtedy ma zamiar pozwoliæ mi odejSæ
i jeszcze daæ laskê na po¿egnanie.  Uderza³ no¿em we framugê drzwi
obok zamka i kawa³ki drewna spada³y na pod³ogê.
 Diego chce, ¿ebyS ty mnie zabi³? Nie wierzê w to.
 A ja w to akurat wierzê  mówi³, gdy pracowa³ dalej.  Tylko
ca³ej reszty nie mogê jakoS prze³kn¹æ.  Szarpn¹³ za ga³kê. Drewno
201
rozszczepia³o siê przy zamku. Poci¹gn¹³ jeszcze raz; drzwi z trza-
skiem siê otworzy³y.  No i jesteSmy.
Wszed³ do pokoju. By³ podobny do s¹siedniego, z ³Ã³¿kiem, biur-
kiem, szafk¹ nocn¹ i innymi meblami sypialnianymi.
 Dobra, poddajê siê. Gdzie to jest?
Mara podesz³a do skrzyni stoj¹cej przy nogach ³Ã³¿ka. Otworzy-
³a j¹ i Indy zobaczy³ w Srodku d³ugie pude³ko z drewna tekowego.
To wydawa³o siê zbyt piêkne, ¿eby by³o prawdziwe. Otworzy³ po-
jemnik. Laska z koSci s³oniowej le¿a³a w Srodku. Wyj¹³ j¹ ostro¿nie
z pude³ka i przeci¹gn¹³ rêk¹ po spiralnym trzonie. Przystawi³ przed-
miot do zdrowego oka. Dlaczego Calderone mia³by zostawiæ go
w miejscu, o którym wiedzia³a Mara? Je¿eli nie ufa³ kobiecie, scho-
wa³by alikorna gdzie indziej. Ale wtedy Indy uSwiadomi³ sobie, ¿e
Calderone prawdopodobnie nie chcia³ nawet dotykaæ laski po tym,
jak przeczyta³ dziennik. Chcia³ siê tego pozbyæ.
Podszed³ do drzwi, które prowadzi³y na korytarz. By³y zamkniête,
ale od Srodka.
 Chodxmy.
Dotknê³a jego pleców.
 Czy naprawdê chcesz, ¿ebym posz³a z tob¹?
 Pomimo twoich wad, nie mogê ciê zabiæ, tak samo jak ty nie
mog³aS zabiæ mnie.
 Cieszê siê  powiedzia³a.  Zaczekaj chwilkê.  Popêdzi³a do
s¹siedniego pokoju i wróci³a z walizk¹.  To s¹ pieni¹dze. Podzieli-
my je póxniej, w porz¹dku?
 Pewnie.  Siêgn¹³ do drzwi.
 Czy naprawdê s¹dzisz, ¿e laska nas ochroni?  spyta³a.
Indy trzyma³ lSni¹c¹ podwójn¹ g³owê or³a. Pomimo wszystkie-
go, co wiedzia³ o alikornie, nie s¹dzi³, ¿eby posiada³ on jakieS tajem-
nicze moce. Jedynym sposobem ochrony by³o u¿ycie go jako broni.
W pewnym sensie Indy tak w³aSnie chcia³ post¹piæ. Je¿eli Calderone
ba³ siê laski, Swiat przewróci³ siê do góry nogami.
 Nie mamy niczego do stracenia.
Us³ysza³ g³osy dochodz¹ce z holu. Dwóch stra¿ników sta³o przy
drzwiach do pokoju Mary, ale obydwaj patrzyli w dó³ na schody.
Jeden z nich obróci³ siê w³aSnie wtedy, gdy Indy zdzieli³ go w g³owê
webleyem. Celowa³ rewolwerem w drugiego i mê¿czyzna podniós³
rêce do góry. Pokrêci³ g³ow¹ i szepn¹³:
 Proszê. Nie strzelaj.
Indy poci¹gn¹³ za spust.
202
 Bang!
Mê¿czyzna upad³, jakby zosta³ zastrzelony. Indy wymieni³ zmie-
szane spojrzenia z Mar¹.
 Ta czêSæ by³a prosta.
Gdy zbli¿ali siê do szczytu schodów, Indy nie móg³ uwierzyæ
w to, co zobaczy³ na Srodku holu. Marcus Brody k³Ã³ci³ siê z Calde-
rone em, a obydwu otacza³a gromada stra¿ników.
 Mówi³em panu, panie Brody, nie ma tutaj ¿adnego profesora
Schultza. Nie mam o nim zielonego pojêcia.
 Ale przyby³ tutaj poprzedniego wieczoru, ¿eby oceniæ laskê.
Mia³em zabraæ go na lotnisko tego ranka.
 Mê¿czyzna, który przyszed³ tutaj, podawa³ siê jedynie za pro-
fesora Schultza. To by³o oszustwo. Czy jest pan zainteresowany praw-
dziwym Schultzem, czy tym, kto go udawa³?
 Wszystko w porz¹dku, Marcus.
Zebrani popatrzyli do góry, gdy Indy schodzi³ po schodach, stu-
kaj¹c lask¹ przy ka¿dym kroku.
 Indy, to znaczy profesorze... to znaczy... Wygl¹dasz strasznie.
Co oni ci zrobili?
 Co to jest?  warkn¹³ Calderone.  Co ty sobie wyobra¿asz?
Stra¿nicy nagle zesztywnieli i podnieSli broñ.
Indy szed³ dalej. Trzyma³ laskê przed sob¹; srebrny orze³ spra-
wia³ wra¿enie, jakby mia³ pofrun¹æ. Jones mia³ nadziejê, ¿e plotka
o jej zabójczym dzia³aniu rozesz³a siê wSród ludzi Calderone a.
Kilku stra¿ników ruszy³o do przodu i pewnoSæ opuSci³a Indy ego.
Nikt nie wierzy³ w to, ¿e laska mia³a jakieS moce. Podniós³ j¹ wy-
¿ej nad g³owê, tym razem po prostu po to, ¿eby siê obroniæ. Mia³
w³aSnie zamiar zamachn¹æ siê desperacko, kiedy Mara wysunê³a
siê do przodu. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.