Odnośniki


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

musi zaczynać wszystko od nowa. Może będzie przyjemnie?
Następnego dnia Victoria wróciła do domu o wpół do ósmej.
Zazwyczaj pózno wychodziła z pracy, ale tym razem miała wrażenie,
że to był najdłuższy dzień w jej życiu.
Po feralnym pocałunku i przyjęciu zaproszenia na urodziny pana
Meada miała wrażenie, że Charles wzmógł swoje uwodzicielskie zapędy,
szczególnie, gdy byli sami. Kiedy znajdowali się w szerszym gronie,
zachowywał się powściągliwie, traktując ją jak koleżankę, a nie
podwładną. Być może w ten sposób chciał pokazać, że ją szanuje.
Victoria rzuciła torbę na stolik w holu. Podeszła do baru, po drodze
zdejmując żakiet. Nalała sobie kieliszek ulubionego wina cabernet. Potem
zdjęła buty i usiadła na kanapie.
Charles wyszedł z biura o tej samej porze, a w windzie postarał się,
aby się domyśliła, że ma randkę. Nie obchodziło jej to, choć zastanawiała
się, kim może być ta nieszczęsna dziewczyna. Amber z klubu, a może
Zoey z przyjęcia charytatywnego? Albo inna z kilkunastu kobiet, które
wydzwaniały do niego w ostatnich dniach.
Cieszyła się, że to nie ona idzie z Charlesem na randkę, choć
wewnętrzny głos jej mówił, że to nieprawda. Była ciekawa, kto tym razem
wpadł w jego sidła i dlaczego tyle kobiet się za nim ugania. Przecież nie
wszystkim zależało na jego tytule i pieniądzach.
Czuła się wyczerpana i głodna. Popijając wino, zaczęła się
zastanawiać, co ma w lodówce. Resztki jedzenia z tajskiej restauracji,
kilka jogurtów, chude mleko i niezbyt świeżą rzymską kapustę. W
zamrażarce też nie było nic, z czego można by zrobić kolację. Kilka
przeterminowanych potraw i mrożony groszek.
Już dawno powinna się była wybrać na zakupy do supermarketu, ale
dotąd nie zdążyła tego zrobić. Nie lubiła gotować i nie miała czasu, aby się
tego nauczyć. Kiedy pracowała w hotelu, kolacje jadała w pracy, a w
domu miała gosposię. Sama nigdy nie ugotowała obiadu.
Teraz miała inne sprawy na głowie. Usiadła i zaczęła przeglądać
broszury reklamujące jedzenie na wynos. Znalazła telefon do sushi baru za
rogiem. Gdy zamierzała wykręcić numer telefonu, usłyszała dzwonek u
drzwi. Kto to mógł być o tej porze? Miała nadzieję, że to nie ojciec.
Pewnie się denerwował, że nie odbiera telefonów. Lepiej będzie, jeśli
uda, że nikogo nie ma w domu. Poczekała chwilę, wstrzymując oddech.
Dzwonek znów się odezwał.
Westchnęła z rezygnacją, odstawiła kieliszek i niechętnie wstała z
kanapy. Od wina zakręciło jej się w głowie. Kiedy podeszła do drzwi i
wyjrzała przez judasza, zobaczyła Charlesa. W pierwszym odruchu chciała
odejść od drzwi, ale pomyślała, że na pewno zauważył jej samochód przed
wejściem i wiedział, że jest w domu.
Otworzyła drzwi.
- Czego chcesz?
Mimo jej ostrego tonu, Charles uśmiechnął się szeroko. Wciąż miał na
sobie garnitur z biura. Widać było kilka zagnieceń na marynarce i
spodniach. Wyglądał uroczo i bezbronnie.
- Przypomniałem sobie, że jestem ci winien kolację - powiedział,
pokazując pełną torbę z nazwą baru, do którego miała dzwonić. - Mam
nadzieję, że lubisz sushi - dodał, przechodząc obok niej.
Poszedł prosto do kuchni. Dlaczego nie robiła nic, aby go
powstrzymać?
- A może ja nie lubię sushi? - spytała.
- Nie trzymałabyś broszury z sushi baru - odparł, kładąc torbę na
blacie kuchennym.
Kiedy to zauważył? Pewnie rano, gdy po nią przyjechał.
- Zdawało mi się, że masz randkę - zauważyła.
Miło było pomyśleć, że jakaś kobieta wystawiła go do wiatru. Z tego
jednak wynikało, że Victoria była jego randką  awaryjną". Niezbyt jej to
pochlebiało.
- Zgadza się - odparł z uśmiechem. - Z tobą.
Mimo woli odczuła satysfakcję.
- Nie można nazwać randką spotkania, o którym druga strona nic nie
wie.
- Czyżbym zapomniał ci powiedzieć? - spytał z niewinnym
uśmiechem.
Zdjął marynarkę i podał ją Victorii. Wzięła ją bez zastanowienia. Z
trudem się powstrzymała, aby jej nie powąchać. Charles nie zwracał na nią
uwagi. W skupieniu wyjmował jedzenie z torby.
Kiedy w kuchni rozszedł się zapach sushi, Victoria poczuła głód. Jeśli
za chwilę czegoś nie zje, wino uderzy jej do głowy i będzie miała migrenę.
- Dobrze, zjem z tobą kolację - powiedziała. - Tylko ten jeden raz.
Charles spojrzał na nią tak, jakby to było oczywiste, że każda kobieta
marzy o tym, aby zjeść z nim kolację. Był taki bezczelny, a jednocześnie
uroczy. Musiała się mieć na baczności.
Po kilku biurowych romansach obiecała sobie, że już nigdy się nie
wplącze w miłosną historię z kolegą z pracy. Były też inne powody, dla
których nie powinna się angażować w związek z Charlesem.
- Nie wiedziałem, co lubisz, więc wziąłem kilka dań.
- Nic nie szkodzi.
Jedzenia było tyle, że można było urządzić przyjęcie. Będzie miała co
jeść przez kilka następnych dni. Charles zadał sobie wiele trudu, aby
znalezć odpowiednią restaurację, więc Victoria uznała, że może go
przynajmniej poczęstować winem.
- Otworzyłam butelkę cabernet.
- Już się bałem, że mnie nie poczęstujesz - powiedział z uśmiechem. -
Gdzie są talerze?
- Po lewej stronie, w szafce nad zlewem.
Położyła jego marynarkę na kanapie, gdzie leżał już jej żakiet, po
czym wyjęła z szafki kieliszek i nalała mu wina. Potem napełniła swój
pusty kieliszek. Powinna zwolnić tempo i najpierw coś zjeść, ale miała
wielką ochotę na kolejny łyk rozgrzewającego płynu. To ją uspokajało.
Na stole znajdowały się pudełka z sushi, więc postawiła kieliszki na
stoliku kawowym przy kanapie. Nie miała siły jeść w kuchni na stojąco,
gdyż nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Zamierzała pomóc Charlesowi,
ale gdy usiadła na sofie, ogarnęła ją senność. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brzydula.pev.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.